niedziela, 12 kwietnia 2015

Izrael część druga

Druga część relacji z Izraela to podróż do historycznej Masady oraz poszukiwanie świętych miejsc w labiryncie uliczek starego miasta w Jerozolimie. Zapraszam do relacji!


   Dzień zaczął się dla mnie bardzo wcześnie. Powodem była Masada. Masada to starożytna twierdza żydowska położona na skraju pustyni Judejskiej niedaleko blisko morza Martwego. Twierdza położona jest na płaskowyżu na wysokości 410 metrów. Dla Żydów Masada jest niezwykle ważnym symbolem walki. To tutaj żołnierze wstępujący do wojska składają przysięgę. Początki twierdzy sięgają 40 r.p.n.e. Następnie przez lata była udoskonalana aż w roku 73 n.e. została jako jeden z trzech ostatnich miejsc niezdobytych przez Rzymian. To właśnie wtedy Rzymianie w sile 5 tysięcy żołnierzy oraz 9 tysięcy niewolników podjęli próbę zdobycia twierdzy. Niewolnicy usypali skarpę po, której na górę zaczynało wspinać się wojsko. Zeolci broniący twierdzy podjęli wtedy decyzję o zbiorowym samobójstwie. Według opisów pochodzących z tych czasów Rzymianie znaleźli na górze 960 ciał. Tym samym Rzymianie nie zdobyli twierdzy sami.
Dalszej historii twierdzy nie będę przytaczał. Bez problemu informacje można odnaleźć w internecie.
Autobus z Jerozolimy do Masady odjeżdżał z dworca głównego więc czekał mnie poranny spacer pustymi ulicami Jerozolimy. 


    Gdy dotarłem na miejsce odwiedziłem sklepik w celu zakupienia jakiegoś jedzenia, a następnie udałem się po bilet na busa. Zakupiłem bilet w dwie strony co pozwoliło mi zaoszczędzić parę szekli (bilet w jedną stronę 44 szekle, w dwie strony 76 szekli) i mogłem czekać już na autobus. Gdy ten się już pojawił wsiadłem wraz z innymi oczekującymi na niego osobami i pomału ruszyliśmy w trasę. Sama podróż trwała około 1,5 godziny. Po jakimś czasie od wyjazdu z Jerozolimy mieliśmy krótki postój na punkcie kontrolnym (dwóch uzbrojonych żołnierzy wsiada do autobusu i przygląda się pasażerom) i potem już bez przeszkód dojechaliśmy do celu. Widoki po drodze? z jednej strony surowy pustynny klimat, a z drugiej strony morze Martwe, które nie licząc kilku miejsc turystycznych wszędzie było ogrodzone z informacją o zakazie wstępu. 
Ja jednak mogłem w końcu cieszyć oczy swoim celem podróży- płaskowyżem z górującą na nim twierdzą:



    Minusem niestety tego dnia również była mglisto-pochmurna pogoda. Ja chwilę ciesząc się widokami udałem się następnie do centrum turystycznego po bilet. Na Masadę można dostać się obecnie na 3 sposoby: kolejką w dwie strony (najdroższa opcja), kolejką w jedną stronę i wrócić pieszo albo drogę w obie strony pokonać pieszo. Zdecydowałem się na ostatni wariant z uwagi na cenę i to, że lubię wszelkiego rodzaju wspinaczki. Koszt 29 szekli więc do przeżycia :)
   Kupiłem bilet i ruszyłem. Idę, ale po chwili słyszę głośno z centrum turystycznego z głośników "Go back! Go back!"i oglądam się czy to do mnie czy nie. Stwierdziłem, że nie i ruszyłem dalej. Za chwilę krzyki z głośników się powtórzyły i tym razem jednak stwierdziłem, że to jednak do mnie :D, a po chwili potwierdził to pracownik centrum, który przyjechał do mnie samochodem. Okazało się, że lekko pomyliłem drogę i zamiast iść w dół poszedłem w górę. Przeprosiłem i wróciłem na właściwy szlak. Właściwy szlak, którym wchodzi się na górę zwie się drogą węża, ze względu na to, że jest to dość kręta droga, ale nie wymagająca większego wysiłku. Wejście na górę zajmuje od 40 do 60 minut w zależności od narzuconego tempa. Natomiast niebo co jakiś czas przecinały izraelskie myśliwce wojskowe. Przy dobrej pogodzie można poza pustynnym krajobrazem podziwiać również morze Martwe (miałem słabą widoczność więc widoczny był tylko zarys morza) oraz gdzieniegdzie skąpą roślinność:







    Na górze można zaopatrzyć się w darmowe mapki oraz napełnić sobie butelkę wodą.Teren twierdzy jest dość rozległy i tutaj bardzo przydatna okazuje się mapa. Jak się szybko okazało na górze trafiłem na 2 polskie wycieczki z przewodnikami. Początkowo stwierdziłem, że delikatnie się podłączę żeby posłuchać trochę historii tego miejsca. Przewodnicy opowiadali bardzo interesująco, ale niestety już zachowanie niektórych rodaków było mało interesujące, a wręcz zniechęcające przez co dość szybko odpuściłem śledzenie polskich wycieczek i zwiedzałem na własną rękę.









    Na zwiedzanie samej twierdzy powinno się poświęcić od 2 do 3 godzin. Sama twierdza posiada również kilka punktów widokowych na, których można zrobić ładne zdjęcie z pustynią w tle (i morzem Martwym przy dobrej widoczności). Mnie niestety takie punkty widokowe nie interesowały bo po co mi zdjęcie z ogrodzeniem na tyłku? Postanowiłem więc poszukać alternatywy gdzie można zrobić fajne zdjęcie. Po drodze oczywiście dalej zwiedzałem twierdzę.






    W końcu udało mi się znaleźć takie miejsce. Nie było to miejsce legalne ponieważ znajdowało się poza wytyczonymi szlakami i było oznaczone jako miejsce w, którym pod żadnym pozorem nie można przebywać. No, ale chciałem zrobić fajne zdjęcie więc wykorzystując to, że w pobliżu nikogo nie było przedostałem się do tego miejsca. Była to wystająca skała pod, którą praktycznie nic już nie było. Szybkie zdjęcie:


   Po zrobieniu zdjęcia postanowiłem się szybko ewakuować z miejsca niedostępnego dla turystów. Niestety szybszy ode mnie był pracownik centrum turystycznego, który przyjechał do mnie samochodem. Nie pamiętam czy kiedykolwiek publicznie zebrałem taką burę jak od tego człowieka (wiadomo, że zasłużoną), przeprosiłem chyba z 5 razy i oddaliłem się. Pokręciłem się jeszcze trochę po terenie twierdzy i powolutku zacząłem schodzić na dół. Pogoda poprawiała się przez co robiło się coraz cieplej. Na parkingu spotkałem obu przewodników polskich grup z, którymi uciąłem sobie krótką rozmowę. Po jakiś 25 minutach pojawił się długo wyczekiwany autobus do Jerozolimy. Drogę powrotną częściowo przespałem, ale zrobiłem też kilka zdjęć morza Martwego


    Gdy dotarłem Jerozolimy postanowiłem coś zjeść. Tym razem padło na Macdonald's. No i znowu uderzyły we mnie miejscowe ceny, zestaw w macu-43 szekle...cena zabójcza, ale byłem głodny więc zapłaciłem. Szybki powrót do hostelu i można było ruszać w kierunku starego miasta gdzie na odkrycie czekały najważniejsze miejsca podczas mojego pobytu. Blisko hostelu znajdowała się Brama Damasceńska, jedna z 8 Bram Starego Miasta. Z 8 Bram otwartych jest 7, a 8 czyli Brama Złota jest zamurowana. Według tradycji żydowskiej przez tą bramę wjedzie Mojżesz, a ona sama zostanie otwarta w Dzień Sądu Ostatecznego. Według Chrześcijan przez tą bramę wjechał do Jerozolimy Chrystus. 



    Stare Miasto dzieli się na 4 dzielnice: chrześcijańską, muzułmańską, żydowską oraz ormiańską. Osobną część Starego Miasta zajmuje Wzgórze Świątynne. Wchodząc do Starego Miasta faktycznie można się zagubić. Kręte uliczki rozbiegają się na wszystkie strony. Czasami nawet mapa nie jest w stanie uratować nas przed zabłądzeniem. Znaleźć można oczywiście szereg kierunkowskazów. Nieodzowna bywa również pomoc miejscowych, aczkolwiek z tym również bywało różnie o czym trochę później. Na początek obrałem oczywiście kierunek na najważniejsze z mojego punktu widzenia miejsce- Bazylikę Grobu Świętego, miejsce w, którym rzekomo ukrzyżowano i złożono do grobu Chrystusa, który następnie zmartwychwstał. Wejście na dziedziniec Bazyliki zupełnie nie pasuje do miejsca do, którego zmierzamy. Co więcej cała droga jak większość uliczek na Starym Mieście usłana jest sklepikami, straganami. Większość to oczywiście sklepiki z pamiątkami związanymi z Chrystusem. Przez to miejsce traci trochę klimatu, ale w takich czasach obecnie żyjemy :) Po wejściu na dziedziniec możemy podziwiać Bazylikę z zewnątrz:


    Tak prezentuje się najważniejsze święte miejsce Chrześcijan. Nie zastanawiam się zbyt długo i wchodzę do środka. W końcu po to głównie tu przyleciałem, zobaczyć, dotknąć miejsc/rzeczy historycznych, mistycznych, a wręcz i kultowych. Czy w rzeczywistości takie są? Za chwilę miałem się przekonać. Po przekroczeniu progu Bazyliki na pierwszym planie wysuwa się słynny Kamień Namaszczenia nawiązujący do obrzędów jakim zostało poddane ciało Chrystusa po zdjęciu z krzyża. Nie jest to oczywiście oryginalny Kamień gdyż ten znajdujący się w Bazylice pochodzi z 1810 roku. Pomimo tego ma on przeogromne znaczenie. Pielgrzymi odwiedzający Bazylikę poza modlitwą przy kamieniu oraz symbolicznym ucałowaniu go kładą na nim przeogromne ilości rzeczy (głównie krzyże, portfele) i ilościach momentami hurtowych. Tak wiem miejsce święte więc pielgrzymi robią to na tzw "szczęście", ale momentami wygląda to jednak trochę komicznie zwłaszcza gdy jedna osoba dosłownie zasłania cały kamień torbami,a  taką sytuację widziałem.



Udając się w prawo po stromych schodach dochodzimy do 2 częściowej kaplicy. Pierwsza część kaplicy to Katolicka kaplica Przybicia do krzyża zawierająca skromnie przyozdobiony ołtarz 




    Obok znajduje się kaplica Śmierci na krzyżu nad ozdobiona licznymi lampionami i marmurowym ołtarzem. Pod marmurowym ołtarzem znajduje się otwór do, którego można włożyć rękę i dotknąć miejsca w, którym wbity był krzyż w Golgocie. Cała skała Golgota znajduje się właśnie pod tym ołtarzem. Można ją podziwiać przez szklane ściany znajdujące się przy ołtarzu, oraz schodząc na niższy poziom Bazyliki gdzie w jednym miejscu podziwiać można pękniętą na dwie części skałę.




     W końcu przyszedł moment na odwiedzenie najważniejszego miejsca w Bazylice- Grobu Pańskiego. Sam Grobowiec składa się z dwóch pomieszczeń. Pierwsze pomieszczenie nazwane zostało kaplicą Anioła, znajduje się w nim miniaturowy ołtarz wykonany(?) z kamienia przysłaniającego wejście do grobowca. Drugie pomieszczenie to komora grobowa mogąca pomieścić dosłownie 3 osoby. W środku znajduje się obudowany ołtarz z płyt marmurowych przysłaniających grób. Płyty marmurowe nie były podnoszone od XIX wieku. Ze względu na małą ilość miejsca w środku można przebywać dosłownie kilka sekund żeby móc ustąpić miejsca kolejnym oczekującym na wejście. Ciężko w związku z tym na jakąś dłuższą refleksję nad miejscem w, którym właśnie się znajdujemy. Może właśnie dlatego wracałem do tego miejsca 3 razy żeby móc jeszcze raz pobyć chwilę w tym miejscu. Sam grobowiec ze względu na wiek i stan szczelnie obudowany jest rusztowaniem mającym na celu utrzymanie konstrukcji. 





    Prosto z Bazyliki Grobu Pańskiego powędrowałem w kierunku innego symbolu Starego Miasta- Ściany Płaczu, najważniejszego miejsca dla Żydów. Aby dostać się do Ściany Płaczu należy przejść kontrolę bezpieczeństwa. Następnie schodzimy na plac gdzie przed sobą mamy już cel naszej wędrówki. Pod Ścianą wielu modlących się Żydów. Oddzielna część jest dla mężczyzn i kobiet (dla kobiet dużo mniejszy fragment ściany). Do ściany może podejść każdy, należy jednak nałożyć na głowę jarmułkę w celu zachowania szacunku dla miejsca w, którym się właśnie znajdujemy.





   Podchodzę pod Ścianę, dotykam. Wszystkie szczeliny szczelnie wypełnione karteczkami z życzeniami, modlitwami, wiele z nich leży również pod ścianą. Spoglądam na ortodoksyjnych Żydów, którzy modlą się bardzo głośno, jakby zupełnie odpłynęli w ekstazie modlitwy. Obok również wielu turystów w tym Polaków. Chwilę rozmawiamy, są również turyści z innych krajów, niestety nie wszyscy potrafią zachować powagę miejsca w, którym się znajdują. Stoję jeszcze chwilę spoglądając na to co mnie otacza i powolnym krokiem odchodzę. Dzień niedługo się kończy, a chciałem jeszcze wejść na Górę Oliwną. Opuszczając mury Starego Miasta podziwiam okolicę po drugiej stronie drogi, oraz ogromny stary Cmentarz Żydowski.




    Wspinaczka na Górę Oliwną nie jest wymagająca, idzie się wąskimi uliczkami na, których nie wiem jak potrafią wyminąć się samochody (ale jednak się wymijają), a na samym Wzgórzu znajduje się kilka ważnych miejsc min. gaj oliwny, ale to jutro. Tego dnia jeszcze raz chcę zobaczyć panoramę Jerozolimy tym razem za dnia. Poza mną jest tylko kilku taksówkarzy, którzy co jakiś czas na zmianę pytają mnie czy potrzebuję taksówki :)





    Wróciłem do hostelu dość mocno czując w nogach cały dzień. Po zjedzeniu kolacji postanowiłem jednak udać się jeszcze raz na Stare Miasto. Ulice były totalnie puste,kręciło się trochę osób, ale żadnych turystów. Czy czułem się bezpiecznie? Czułem się dziwnie, ale mój spacer nie trwał zbyt długo i ograniczał się do prostej drogi bez skręcania w wiele bocznych uliczek. 



     Ostatni dzień w Izraelu rozpoczynam od porannej rozmowy z właścicielem hostelu. Przy okazji umawiam się z nim, że wymelduję się wcześniej, a po bagaż wrócę po południu. Po śniadaniu ruszam ponownie do Starego Miasta, tym razem na początek podążam częściowo słynną Via Dolorosa, czyli Drogą Krzyżową Chrystusa. Ostatnie 4 stacje Drogi Krzyżowej znajdują się w Bazylice Grobu Pańskiego. Nie przemierzam całej Drogi, nie czuję takiej potrzeby. Namierzam część stacji przy okazji spotykając polską grupę pielgrzymów przemierzającą właśnie ostatnią drogę Chrystusa. Jeśli ktoś natomiast chciałby poznać całą Drogę Krzyżową we współczesnej Jerozolimie polecam bardzo odcinek programu "Boso przez Świat" Wojciecha Cejrowskiego, który w całości poświęcony jest właśnie Drodze Krzyżowej. 


   Ja natomiast postanawiam udać się na Wzgórze Świątynne, które dostępne jest dla turystów tylko w wybranych godzinach. W tym celu muszę wrócić do Ściany Płaczu obok, której znajduje się wejście. Niestety w tym momencie popełniam bardzo głupi i podstawowy błąd turysty. Idąc w dobrym kierunku daję się omotać dwóm młodym chłopakom, którzy twierdzą, że tą drogą nie przejdę i oni mi pokażą skrót. Sam nie wiem dlaczego się zgodziłem z nimi iść. Nim się obejrzałem byliśmy już tylko we 3 w jakiejś bocznej zupełnie pustej uliczce. Scenariusz dalej był przewidywalny, jeden stoi na czatach, a drugi żąda ode mnie pieniędzy:

- Pokazaliśmy Ci drogę więc musisz teraz zapłacić
Jestem sam więc nie bardzo chcę ryzykować i wyciągam z kieszeni to co mam, a miałem około 5 złotych i mówiąc, że nie mam nic więcej pokazuję mu zawartość kieszeni.
-To jest nic nie warte! Masz napewno szekle, dolary albo euro!
Odpowiadam, że nic więcej nie mam więc moi towarzysze zmieniają taktykę:
-To masz pewnie kartę Visa albo Mastercard, pójdziemy do bankomatu!
Po raz kolejny odpowiadam, że nic więcej nie mam i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Jak się okazuje na szczęście(moje bądź ich) odpuszczają i odchodzą. Ja natomiast szybkim krokiem wracam na właściwą drogę i docieram do Ściany Płaczu. Tam kieruję się do tunelu idącego w górę przez, który wchodzi się na teren Wzgórza Świątynnego. Przy wejściu do tunelu standardowa kontrola i dodatkowo kontrola paszportowa. Ok mogę iść dalej. Tunel wypełniony policyjnymi tarczami, a gdzieniegdzie stoi uzbrojona ochrona.



    Teren Wzgórza Świątynnego jest przeogromny. Wszędzie grupy Muzułmanów zaczytanych w Koranie. Co chwilę z innej części dobiegają głośne modlitwy kobiet. Na tak rozległym terenie znajdują się trzecie najważniejsze miejsce Islamu. Meczet Al-Aksa oraz Kopuła na Skale jeden z symboli z pocztówek i zdjęć Jerozolimy. Kopuła na Skale wzniesiona została nad świętą skałą. To tutaj według Koranu nastąpiło wniebowstąpienie Mahometa. Na Wzgórzu Świątynnym znajdują się również dwie historyczne fontanny oraz Stajnie Salomona wraz z ogrodami, które są całkowicie zamknięte i niedostępne do zwiedzania. 






   Opuszczając Wzgórze Świątynne udałem się po raz kolejny w kierunku Góry Oliwnej. Tym razem chciałem zobaczyć miejsce, które według wielu relacji na 100% pamięta czasy Chrystusa. Jest to gaj oliwny w, którym modlił się Chrystus. Gaj oliwny można oglądać z zewnątrz, ścieżki pomiędzy drzewkami są zamknięte dla turystów.




    Wracając z Góry Oliwnej wstąpiłem jeszcze na jeden cmentarz. Nie tak ogromny jak cmentarz Żydowski. Jednak znajdował się tam grób, który bardzo chciałem odwiedzić. Był to grób Oskara Schindlera. Ten kto oglądał film "Lista Schindlera" wie kim jest ten człowiek. Nie będę zagłębiał się teraz w życiorys tej osoby ponieważ jest wiele teorii na temat tego jaki naprawdę był Oskar Schindler. Tak czy inaczej dla Żydów jest to postać wyjątkowa.


Kilka kroków od cmentarza znajduje się budynek w, którym znajduje się Wieczernik. Domniemane miejsce ostatniej wieczerzy Jezusa i jego Apostołów. 



    Niedaleko Wieczernika znajduje się również grobowiec Króla Dawida. Tutaj również historycy mają wiele zastrzeżeń co do tego czy jest to prawdziwe miejsce pochówku Króla. Jednak na ten moment uznaje się, że jest to właściwe miejsce.




   Przed odebraniem bagażu z hostelu jeszcze raz wróciłem na Stare Miasto i jeszcze raz udałem się do Bazyliki Grobu Pańskiego zobaczyć grób Chrystusa. I po raz kolejny byłem tam dosłownie przez kilka sekund. 
  Nim ostatecznie opuściłem Stare Miasto wszedłem jeszcze schodami na górę żeby przez chwilę pospacerować z dala od tych wąskich, zatłoczonych uliczek i popatrzeć na okolicę z góry. Polecam każdemu kto odwiedza Jerozolimę ten sposób oderwania się od tego co jest tam na dole :)


   Były to już moje ostatnie chwile w Jerozolimie. Mając jeszcze lekki zapas czasu postanowiłem coś zjeść i udać się korzystając pierwszy raz z lokalnego transportu odwiedzić Yad Vashem- instytut i muzeum ofiar Holokaustu. Jest to kolejne miejsce, które szczerze mogę polecić każdemu kto będzie w Jerozolimie. Wystawy i zdjęcia znajdujące się w muzeum są bardzo ujmujące. W środku obowiązuje zakaz robienia zdjęć, a sam wiedziałem kilka osób, które tam płakały. 




   Jeszcze nim nawiążę do powrotu na lotnisko wrócę do momentu w, którym chciałem kupić bilet na tramwaj żeby jechać do powyższego muzeum. Z gotówki zostało mi dosłownie kilka szekli na jeden bilet tramwajowy, a potrzebowałem dwóch. Postanowiłem więc zakupić bilet kartą kredytową. Niestety kilka prób i nic, karta nie była czytana. Przepuściłem kilka osób do automatu i za chwilę spróbowałem raz jeszcze i niestety nadal to samo. Zagadał do mnie wtedy jakiś lokalny mieszkaniec:
-Musisz mieć gotówkę żeby kupić bilet
Odpowiedziałem, że niestety mam tylko kartę
-Skąd jesteś? 
Odpowiedziałem, że z Polski i wtedy mój rozmówca sięgnął do kieszeni i wysypał mi do ręki garść drobniaków mówiąc przy tym:
-Wy Polacy nigdy nie macie pieniędzy
...
Co można powiedzieć, plus taki, że miałem na bilet :)
   Prosto z muzeum obrałem już kierunek na drogę powrotną. W celu dojechania na lotnisko musiałem skorzystać z dwóch autobusów. Tutaj pomocni okazują się kierowcy bo informują gdzie należy wysiąść i przesiąść się do kolejnego autobusu. Wszystko odbywa się na jednym bilecie. Gdy już zmieniłem autobus na ten docelowy przed wjazdem na lotnisko kolejna kontrola. Do autobusu standardowo wsiadło dwóch uzbrojonych żołnierzy w celu szybkiego wzrokowego skontrolowania pasażerów. Po dotarciu na lotnisko zostały jeszcze dwie rzeczy: kontrola paszportowa oraz bagażowa. Wiedziałem, że na kontroli paszportowej mogę spodziewać się dłuższej rozmowy i tak tez było. Młody chłopak pochodzący ze Lwowa zasypał mnie kilkoma pytaniami oglądając mój paszport:
-po co tu byłeś?
-czy ktoś miał styczność z Twoim bagażem?
-czy ktoś mógł Ci coś do niego włożyć?
-po co byłem w Turcji i to dwa razy?
Oraz kilka innych. Standardowa procedura rzecz można w Izraelu. Ja natomiast zadałem chłopakowi jedno pytanie, a mianowicie czy mogę zabrać ze sobą małą butelkę świętej wody z Jordanu (powiedzmy, że stamtąd pochodzi) kupioną dla mojego ojca w bagażu podręcznym? Nie potrafił mi odpowiedzieć i zawołał jakąś kobietę, która stanowczo zabroniła. No nic musiałem butelkę wyrzucić. Następnie ruszyłem do kontroli bagażowej, a tam okazało się, że pasażerowie normalnie przenoszą butelki z wodą. Trochę mnie to wkurzyło, ale nic już nie mogłem zrobić. No i sama kontrola bagażowa. Chyba jako, że miałem jeszcze trochę czasu do odlotu jako bonus dostałem dodatkową kontrolę na boku. Praktycznie wszystko z mojego plecaka zostało wyciągnięte, sprawdzone i dopiero potem pozwolono mi się spakować i udać dalej. Po chwili do paszportu trafiła również wiza wyjazdowa i mogłem w spokoju oczekiwać na lot powrotny do Katowic. 


   Sam lot praktycznie przespany :) do Katowic dotarłem po godzinie 1. Przetransportowałem się z lotniska do centrum miasta gdzie do godziny 6 rano czekałem na Polskiego Busa do Warszawy :) Tym samym zakończyła się moja 3 dniowa, ale dość intensywna podróż do Ziemi Świętej.
   Jakim krajem jest Izrael? Pierwsze co przychodzi mi do głowy to drogim, ale również pięknym. Jest w nim wiele miejsc wartych odwiedzenia. Pustynne krajobrazy również dają wspaniałe widoki. Ludzie z reguły są przyjaźnie nastawieni aczkolwiek kwestia bezpieczeństwa to temat do wielu dyskusji z wiadomych przyczyn. Ilość uzbrojonego wojska na ulicach może przerażać i przytłaczać, ale taka jest specyfika tego miejsca. Wybierając się tam trzeba mieć po prostu świadomość tego, że jest tam inaczej i takie widoki są na porządku dziennym. Ja jednak poza jednym incydentem czułem się tam bezpiecznie. Dlatego polecam Izrael każdemu kto lubi odkrywać nowe miejsca bądź też chciałby na własne oczy zetknąć się z ważnymi z punktu historycznego miejscami, których w Izraelu nie brakuje.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz