Plany na lipcowy wyjazd zmieniały się jak w kalejdoskopie. Momentami przechodziłem prawdziwą "burzę mózgów" by w końcu ostatecznie podjąć decyzję co do kierunku podróży. Zapraszam na relację z lipcowego tygodniowego eurotripu :)
Tak jak wspomniałem na wstępie planów było mnóstwo. Początkowo niezwykle zachwycony pobytem w Gruzji byłem zdecydowany wrócić tam na kolejne kilka dni, jednakże co i rusz do głowy wpadało coś innego. Iran, Dubaj z 6 przesiadkami w dwie strony (szalony pomysł!) to tylko niektóre z przewijających się w mojej głowie pomysłów. Z czasem zaczęło się jednak kształtować coś na wzór ostatecznego planu. Punktem zaczepnym miał być Stambuł. Pierwotny plan zakładał wyjazd około 10-12 dniowy ze startem w Gruzji. Z Gruzji chciałem przedostać się do tureckiego Kars skąd ruszyłbym Degu Expressem przez praktycznie całą Turcję aż do Ankary (pociąg jedzie 24 godziny i ma ponad 50 stacji!), a z samej stolicy Turcji pojechałbym do Stambułu potem do Sofii skąd przedostałbym się do greckich Salonik (przy okazji chciałem też skoczyć do Aten). Z Grecji kolejna podróż do Skopje w Macedonii skąd już samolotem przedostałbym się do Włoch, a następnie wrócił do Polski. Iście szalona trasa :) Była już jednak dość konkretnie zaplanowana, ale niespodziewane zmiany w pracy po części zmusiły mnie do skrócenia wyjazdu do 7 dni. Ostatecznie więc po kolejnych dniach przemyśleń zatwierdziłem definitywnie następującą trasę: Warszawa-Kraków-Budapeszt-Stambuł-Saloniki-Skopje-Bergamo-Warszawa. W ramach tej trasy czekały mnie 3 podróże autokarami, 3 loty i 1 podróż pociągiem co łącznie dawało ponad 3600 kilometrów :)
Swoją podróż rozpocząłem dzień po zakończeniu Mistrzostw Świata w Brazylii. Ostatnie rzeczy pakowałem jednym okiem spoglądając na mecz finałowy Niemcy-Argentyna :)
Pierwszy odcinek podróży z Warszawy do Krakowa pokonałem Polskim busem. Do tej pory w Krakowie bywałem krótko, przeważnie przejazdem więc postanowiłem tym razem spędzić w Krakowie kilka godzin i zobaczyć kilka miejsc :) Dotarłem do Krakowa po godzinie 10, a autobus odjeżdżający do Budapesztu miałem o godzinie 15.
Szybko udałem się do galerii krakowskiej po, której trochę się pokręciłem. Pogoda była bardzo przyjemna wręcz idealna do spacerów po mieście. Z galerii udałem się na krakowski rynek, a następnie na Wawel.
Swoją podróż rozpocząłem dzień po zakończeniu Mistrzostw Świata w Brazylii. Ostatnie rzeczy pakowałem jednym okiem spoglądając na mecz finałowy Niemcy-Argentyna :)
Pierwszy odcinek podróży z Warszawy do Krakowa pokonałem Polskim busem. Do tej pory w Krakowie bywałem krótko, przeważnie przejazdem więc postanowiłem tym razem spędzić w Krakowie kilka godzin i zobaczyć kilka miejsc :) Dotarłem do Krakowa po godzinie 10, a autobus odjeżdżający do Budapesztu miałem o godzinie 15.
Szybko udałem się do galerii krakowskiej po, której trochę się pokręciłem. Pogoda była bardzo przyjemna wręcz idealna do spacerów po mieście. Z galerii udałem się na krakowski rynek, a następnie na Wawel.
Kraków zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie, aczkolwiek 4,5 godziny na zwiedzanie to zdecydowanie za mało. Cieszyłem się jednak, że tym razem udało mi się zobaczyć trochę więcej niż przy poprzednich wizytach :)
Gdy zbliżała się pora wyjazdu do Budapesztu wróciłem na Dworzec Główny skąd odjeżdżał autokar na Węgry. Bilet na tą podróż kupiłem poprzez węgierską wersję strony Ecolines i okazało się, że był to strzał w 10tkę ponieważ zapłaciłem za bilet niecałe 50 zł, a na polskiej stronie ceny biletów zaczynały się od 95 zł. Przejazd realizowany był przez węgierskiego partnera Ecolines - linię Volanbusz. Nie mam żadnych zastrzeżeń do tego przewoźnika. Podróż trwała 7 godzin i odbyła się bez jakichkolwiek problemów.
W Budapeszcie byłem krótko po godzinie 22. Czekała mnie tu nocka ponieważ lot do Stambułu miałem dnia następnego po godzinie 11. W planach miałem nocleg w hostelu i krótkie poranne zwiedzanie Budapesztu. Niestety zrobiłem błąd i nie dokonałem żadnej rezerwacji hostelu. Nie dokonywałem rezerwacji ponieważ zakładałem, że bez problemu znajdę w, którymś z hosteli nocleg gdyż w samym Budapeszcie jest ich mnóstwo. Miałem spisane 5 adresów hosteli w przystępnej odległości od siebie. No i tym razem spotkało mnie ogromne rozczarowanie. Chodząc od hostelu do hostelu w każdym słyszałem to samo- brak wolnych miejsc. Gdy moja lista kurczyła się i został na niej już tylko 1 hostel było około północy i nie miałem żadnych innych opcji alternatywnych. Z nadzieją udałem się do ostatniego hostelu na liście gdzie również usłyszałem, że nie ma wolnych miejsc. Zrezygnowany wyszedłem z hostelu żeby zastanowić się co dalej. Było już po północy, a ja nie miałem już żadnego hostelu w okolicy, który mógłbym odwiedzić no i dodatkowo byłem już mocno zmęczony. Postanowiłem więc spać w holu budynku w, którym znajdował się ostatni hostel na liście. Hol był bardzo duży i w jednym miejscu miał sporą wnękę, która od strony drzwi wejściowych nie była w ogóle widoczna i tym samym posłużyła mi za miejsce na nocleg. Nocleg nie był zbyt przyjemny, ale jakimś sposobem udało mi się z przerwami pospać do godziny 5.
Poranek był dla mnie w tej sytuacji zbawienny :) pozbierałem się szybko i udałem do sklepu po śniadanie. Nie miałem zbyt wiele czasu więc jak najszybciej chciałem ruszyć do zwiedzania miasta. Za cel obrałem znajdujący się niedaleko budynek parlamentu i promenadę nad rzeką. W Budapeszcie również pogoda od godzin porannych była bardzo ładna co rekompensowało mi nocną niewygodę :) Spacerek nie był zbyt długi, ale za to bardzo przyjemny tym bardziej, że o tej porze na ulicach było jeszcze niewielu mieszkańców.
Wizytę w Budapeszcie należało pomału kończyć ponieważ zbliżała się godzina lotu. Sam dojazd w Budapeszcie na lotnisko jest bardzo prosty więc nie zajął mi zbyt wiele czasu. Od razu muszę pochwalić lotnisko bo jest naprawdę bardzo duże i ma wiele wygodnych miejsc do noclegu :) Czas oczekiwania na lot umilałem sobie popijając węgierskie piwo. W końcu jednak należało ruszyć na odprawę. Jako, że lot był poza Unię Europejską trwała ona trochę dłużej. Wizę wymaganą w Turcji zakupiłem wcześniej przez internet (koszt 15 euro/20 dolarów) więc w tej kwestii nie było żadnych problemów. Odprawa też przebiegła bezproblemowo i mogłem już zmierzać pomału na pokład samolotu linii Wizzair lecącego do Stambułu :) Lot na lotnisko Sabiha znajdujące się po azjatyckiej stronie Stambułu trwał 2 godziny. Większość lotu przespałem, ale udało mi się również zrobić kilka zdjęć min. Stambułu z okna samolotu :)
Tym samym po 2 godzinach lotu spełniło się jedno z moich marzeń podróżniczych i mogłem postawić nogę w Stambule :) Przywitała mnie dość wysoka temperatura i wilgotne powietrze. Lotnisko Sabiha robi wrażenie swoimi rozmiarami mimo iż nie jest głównym lotniskiem Stambułu. Jednakże przed wyjazdem poczytałem sporo informacji na temat dojazdu do miasta więc wiedziałem już gdzie mam się kierować. Z lotniska można dojechać na kilka sposobów. Od najtańszego z 3 przesiadkami po ciut droższy autokarami Havatas, które za to jadą do konkretnego miejsca. Moim celem był Plac Taksim skąd miałem przesiadkę w okolice zarezerwowanego hostelu. Koszt dojazdu lotnisko Sabiha-Plac Taksim to 5 euro. Skorzystałem więc z transportu linią Havatas. Dojazd z lotniska do Placu Taksim trwał godzinę ze względu na przeogromne korki w mieście. Na Placu Taksim trochę się gubiąc i korzystając z pomocy policji odnalazłem przystanek tramwajowy skąd mogłem ruszyć w okolice Sultanahmet gdzie znajdował się mój hostel. Tym samym moja 2,5 dniowa wizyta w największej europejsko-azjatyckiej metropolii rozpoczęła się na dobre.
a miales chociaz Karimate zeby sie przespac w Budapeszcie? Ps. zdecydowanie pare godzin to za malo na stolice Wegier - w pare godzin to mozna Bratyslawe obleciec :p
OdpowiedzUsuńNo właśnie nic nie miałem bo nie byłem przygotowany na taką ewentualność :) Wiem, że kilka godzin to za mało, ale na szczęście już wcześniej zwiedzałem dokładniej Budapeszt :) W Bratysławie jeszcze nie byłem :P
OdpowiedzUsuń