poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Izrael część pierwsza

   Izrael w kręgu moich podróżniczych zainteresowań był od dawna. Nie był to może cel numer jeden, ale byłem bliżej niż dalej podjęcia decyzji o odwiedzeniu tego Państwa. Najczęściej powodem odkładania w czasie tej decyzji była dość często niestabilna sytuacja z wojną z Palestyną w tle bądź też ewentualne koszty pobytu na miejscu, Szukając lotów na przełom stycznia/lutego bieżącego roku w końcu zdecydowałem się na podróż na Bliski Wschód. Była to moja pierwsza podróż w ten rejon. Jak wiadomo rejon a tym bardziej kraj nękany działaniami wojennymi z Palestyną stwarzał obraz miejsca nie do końca bezpiecznego. Przez to wszystko w głowie człowieka pojawiają się wątpliwości, czy słuszne? Postanowiłem przekonać się na własnej skórze. Tak samo chciałem przekonać się czym będzie zetknięcie się ze świętymi miejscami w Jerozolimie dla mnie jako człowieka wierzącego, ale nie będącego gorliwym katolikiem. W końcu Jerozolima to kolebka dwóch z pośród trzech największych religii. Zapraszam więc do relacji!



    Podróż przypadła ostatecznie na termin 24-27 stycznia.  O samą temperaturę nie obawiałem się. Bardziej martwiły mnie ewentualne opady deszczu bo styczeń według statystyk był najbardziej deszczowym miesiącem w Izraelu. Na szczęście jak to przeważnie bywa pogoda mi dopisała :) ani kropli deszczu, jak na styczeń ciepło, a wręcz idealnie do zwiedzania. Podczas pobytu chciałem zapoznać się z 3 miejscami: Tel Awiw, Jerozolimą oraz Masadą. Miałem niecałe 3 dni. Jak na Izrael to bardzo mało, ale swoje robiły również koszty na miejscu, które są naprawdę dość wysokie. Dużym plusem jest natomiast to, że większość atrakcji w Jerozolimie jest dostępna bezpłatnie. Lot z Warszawy na lotnisko pod Tel-Awiw trwał prawie 3 godziny. Po wylądowaniu jeszcze szybka kontrola paszportowa+kilka pytań i można było z niebieską wizą wejść na teren Izraela. Do miasta postanowiłem dojechać pociągiem za 16 NIS. Sama podróż pociągiem trwała niespełna 12 minut, ale za to na sam pociąg czekać musiałem blisko godzinę :) Od stacji docelowej hostel w, którym zrobiłem rezerwację powinien znajdować się dość blisko. Tym razem jednak nie obyło się bez lekkiego błądzenia uliczkami nim dotarłem w końcu na właściwe miejsce. Z zewnątrz hostel nie wyglądał zbyt przyjaźnie, ale w środku okazało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Szybki check-in i mogłem szykować się do spania przed zbliżającym się dniem. W pokoju standardowo ludzie z różnych zakątków świata: Hiszpanie, Japończyk, Amerykanin itp. Nie obyło się więc bez krótkich pogawędek i w końcu każdy poszedł w swoją stronę :)
  Poranek to szybka pobudka, prysznic i czekanie na śniadanie będące w cenie noclegu. Przy śniadaniu poznałem również chłopaka z Nowej Zelandii z, którym jak się później okazało odbyłem podróż do Jerozolimy. Nie chcąc tracić zbyt dużo czasu po śniadaniu szybko się spakowałem i ruszyłem zwiedzać miasto. Miałem na Tel-Awiw tylko jeden dzień, a w planach było kilka miejsc wartych zobaczenia. Na początek padło na Old Jaffę czyli najstarszą część miasta. Nim jednak dotarłem na miejsce dość przypadkowo trafiłem na stadion piłkarski, jak się również okazało akurat otwarty :) Stadion nieduży, należący do drużyny Hapoel Tel-Awiw. Z racji tego, że był otwarty nie odmówiłem sobie przyjemności zrobienia zdjęcia:


   Niedaleko od stadionu można było już dotrzeć do dzielnicy handlowej Tel-Awiwu, coraz więcej sklepików i straganów było otwieranych z nastawieniem na pojawiających się coraz liczniej turystów. Pierwszym rzucającym się w oczy zabytkiem Starej Jaffy jest wieża zegarowa od, której skręcając w lewą stronę docierało się do morza i portu. 


   Okolica coraz bardziej budziła się do życia. Natomiast po kilku minutach mogłem podziwiać morze Śródziemne oraz panoramę miasta w oddali. Pogoda styczniowa w Izraelu ma to do siebie, że rano przez kilka godzin unosi się jakby mgła, która sprawia, że widoczność jest trochę ograniczona co zresztą widać na poniższych zdjęciach




Same stare miasto było w tym momencie jeszcze puste. Stwarzało to bardzo fajny klimat wąskich uliczek :)





     Opuszczając starą Jaffę natrafia się na kościół Świętego Patryka i mały park z, którego również przy dobrej pogodzie można podziwiać panoramę miasta. Tutaj również spotkałem pierwszą większą zorganizowaną grupę turystyczną :)







     Z okolic starej Jaffy postanowiłem przejść promenadą nadmorską do centrum miasta. To co się rzuca w Izraelu to ogromna ilość wojska na ulicach, zarówno w mundurach (kobiety i mężczyżni-obowiązkowa służba wojskowa) jak i po cywilnemu każdy dzierży przy sobie broń. Wynika to jak wiadomo z dużego zagrożenia bezpieczeństwa jakie panuje w całym kraju. Dlatego też przy wchodzeniu do każdego większego centrum handlowego bądź też dworca autobusowego/kolejowego przechodzi się kontrolę bagażu.
    Sam spacer promenadą był bardzo przyjemny nawet pomimo tego, że od tej strony ciężko było znaleźć plaże na, której można byłoby odpocząć. na takie można było natrafić dopiero blisko ścisłego centrum.





    Na wysokości widocznego hotelu skręciłem w centrum miasta. Zrobiłem tez przerwę na jedzenie i za małego kebaba (dosłownie małego) zapłaciłem 29 NIS :) Następnie szybka wizyta w centrum handlowym i mogłem obrać kierunek na najwyższy budynek Tel-Awiwu - Azrieli Tower. Jest to kompleks 3 wieżowców i w najwyższym z nich znajduje się darmowy taras widokowy. 





    Nieuważne zrobienie ostatniego zdjęcia wpędziło mnie w kłopotliwą sytuację. Otóż dość przypadkowo sfotografowałem jednostkę wojskową widoczną po lewej stronie :) W momencie robienia zdjęcia mijał mnie wojskowy, ale nie zareagował. Natomiast gdy ruszyłem dalej już przy samej jednostce wojskowej drogę zagrodziło mi dwóch żołnierzy z konkretnym celem. Seria pytań co tu robię itp i prośba o pokazanie zdjęć. W jednej kieszeni miałem razem aparat i telefon. Odruchowo wyjąłem telefon i pokazałem im zdjęcia na telefonie (miałem tam raptem 6 zdjęć) i po obejrzeniu ich i zapytaniu czy na pewno to wszystko zostałem puszczony dalej. Po kilku minutach dotarłem do celu. Budynki robią wrażenie swoją wysokością, ale niestety nie miałem szczęścia ponieważ taras był zamknięty,a jego otwarcie miało nastąpić dopiero za 2,5 godziny. Nie miałem czasu i nie chciało mi się aż tyle czekać więc stwierdziłem, że nie tym razem :) Ruszyłem więc dalej w kierunku budynku gdzie swoje biuro ma firma Google.





   Następnie powolnym spacerem postanowiłem wracać w okolice dworca głównego skąd miałem busa do Jerozolimy. Wracając podziwiałem architekturę i zabudowę Tel-Awiwu w tym kilka budynków należących do tzw. Białego Miasta wpisanego na listę UNESCO.






   Odbyłem jeszcze raz spacer nad morze w okolicy starej Jaffy i udałem się na dworzec. Tam z drobnymi problemami z komunikacją i odnalezieniem właściwej bramki udało mi się zakupić bilet (23 NIS) do Jerozolimy i złapać busa. Jak się okazało tym samym busem jechał poznany rano w hostelu chłopak z Nowej Zelandii. Droga upłynęła nam w związku z tym na rozmowie i poszukiwaniu hosteli na mapach Jerozolimy :)
   Po dotarciu na miejsce czekał nas około 30 minutowy spacer z dworca całą Jaffa street aż do murów starego miasta. Tam też się pożegnaliśmy, ja miałem hostel w okolicy starego miasta, a znajomy w jego obrębie. Wydawało mi się, że bez problemów odnajdę hostel, ale niestety skręciłem o jedną uliczkę za wcześnie i wszedłem do dzielnicy Mea Shearim- dzielnicy ortodoksyjnych Żydów. Bardzo szybko zorientowałem się gdzie jestem czując na sobie niezbyt przyjazne spojrzenia. W końcu postanowiłem zapytać jednego z nich o drogę do hostelu, nim mi odpowiedział splunął mi pod nogi, a potem udzielił błędnej wskazówki :) Po blisko 20 minutach błądzenia udało mi się w końcu trafić do hostelu, który umiejscowiony był tuż przy arabskim dworcu autobusowym. Właściciele hostelu okazali się bardzo przyjaźni, mogłem nawet korzystać z kompa na recepcji w razie potrzeby :) Po szybkim ogarnięciu się postanowiłem jeszcze tego wieczoru wspiąć się w okolicy Góry Oliwnej żeby móc podziwiać wieczorną panoramę Jerozolimy :)





  Tym samym miałem za sobą pierwszy kontakt z Jerozolimą :) Następnego dnia czekała mnie szybka pobudka ponieważ z samego rana ruszałem do historycznej Masady.







1 komentarz: